W dniach 23-26 maja pojechałem z Asią i Igorem do Koszalina. Wyjechaliśmy w czwartek w Boże Ciało. Placki przyjęli nas własnoręcznie wypieczonym chlebem i wódką. Ja po trzech kieliszkach zdałem sobie sprawę, że do picia wódki się nie nadaję i dałem sobie spokój. Placek był nieco rozczarowany. W piątek poszedłem do Placka na siłownię i machnąłem trening pod okiem fachowca.
Z kolei w sobotę pojechaliśmy nad morze do miejscowości Mielno. Było słonecznie, ale wiatr dął niemiłosiernie, więc na plaży siedzieliśmy w kurtkach. Dla mnie morze nie jest specjalną atrakcją, ale pojechałem dla towarzystwa. Wieczorem mieliśmy grać na gitarach na siłowni. Plackowi jednak zepsuł się samochód i nie chciało nam się targać sprzętu na piechotę. Do Olsztyna pojechaliśmy w niedzielę.
W piątek 30 maja była majówka wydziałowa, połączona z pożegnaniem odchodzącego na emeryturę Bogusława. Najpierw zrobiliśmy zakupy, tzn. grillowe żarcie i alkohol na 25 osób, a potem to wszystko zawieźliśmy do osady leśnej nad Wadągiem. Tam rozpoczęliśmy przygotowania do imprezy. Reszta towarzystwa dołączyła przed czwartą. Skończyliśmy przed północą.
Natomiast w czwartek 5 czerwca wyruszyłem ze Zdzichem do Konina na IV Mistrzostwa Polski Samorządowców w Tenisie. Mecze ruszyły w piątek rano. Zdzichu startował w kategorii +45 lat, ja do 45 lat. Poza tym obaj zapisaliśmy się oczywiście do turnieju deblowego.
W pierwszym swoim meczu, czyli w 1/8 finału, spotkałem się ze swoim przeciwnikiem z tej samej fazy turnieju sprzed dwóch lat. Był nim Jędrzej Solarski z Poznania. Ponownie go pokonałem, tym razem 6:4, 6:4. W ćwierćfinale trafiłem na jego kolegę, niejakiego Łukasza Judka. Tym razem nie było tak łatwo i przegrałem 4:6, 6:3, 5:10 (w decydującym secie grało się jak w deblu, tzn. tie-break do dziesięciu). Mój oponent był bardzo dobry technicznie i moje bieganie nie wystarczyło na awans do kolejnej rundy.
Z kolei w deblu rozgrywki rozpoczęły się od fazy 1/16 finału. Wygraliśmy dwie pierwsze rundy bez straty seta, ale w ćwierćfinale wyeliminowali nas niezbyt dobrzy zawodnicy. Tu pozostał niedosyt, bo bez problemu mogliśmy osiągnąć półfinał. Spróbujemy znowu za rok.
Szukałem dzisiaj w Internecie wyników meczów finałowych, gdyż wyjechaliśmy do Olsztyna w niedzielę rano, zanim rozpoczęły się decydujące pojedynki. Spieszyło mi się na finał French Open. Zdążyłem i obejrzałem kolejne, czwarte z rzędu zwycięstwo Nadala. Rozgromił Federera 6:1, 6:3, 6:0. Jednak wyników finałów z Konina nie znalazłem.
poniedziałek, 9 czerwca 2008
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz