poniedziałek, 19 maja 2008

Kolejny turniej deblowy

W sobotę brałem ze Zdzichem udział w kolejnym turnieju deblowym na kortach TKKF Skanda. Zgłosiło się pięć par, więc postanowiono, że turniej zostanie rozegrany systemem każdy z każdym. Na początek trafiliśmy na zwycięzców poprzedniego turnieju, czyli na parę Laskowski/Dembowski. Przegraliśmy wyraźnie 3:9 (mecze były rozgrywane do 9 wygranych gemów). Drugi mecz rozegraliśmy też z liczącymi się zawodnikami, a mianowicie z parą Zieliński/Chaciński. Ulegliśmy im 5:9 i nasza sytuacja nie była najlepsza. Mogliśmy zająć już tylko trzecie miejsce. Ale żeby to osiągnąć należało wygrać pozostałe dwa mecze. Teraz stanęliśmy naprzeciw samego prezesa TKKF Skanda Andrzeja Lasoty oraz jego partnera Grzegorza Senderowskiego. Tym razem wygraliśmy bez najmniejszych problemów 9:1. W tym momencie na drodze do miejsca na podium stali tylko panowie Ameljańczyk i Jaśkiewicz. Wyszliśmy na kort w gotowości bojowej i to przyniosło wyniki. Pokonaliśmy przeciwników 9:5 i zdobyliśmy trzecie miejsce oraz 36 punktów do rankingu. Dzięki temu w kolejnym turnieju będziemy parą rozstawioną i to prawdopodobnie z numerem dwa.
Dziś dostałem z napięciem oczekiwany urlop na najbliższy piątek. Chcę jechać z Asią do Koszalina do Placków na cztery dni. Biorę gitarę, piecyk i czadu!

poniedziałek, 12 maja 2008

Oczekiwanie na gitarę

W minionym tygodniu zakupiłem na Allegro gitarę elektryczną. Została wysłana w piątek pocztą kurierską firmy GLS. Do tej pory towaru nie mam, mimo że przesyłka miała dotrzeć w ciągu 24 godzin. Nie pozostaje mi jednak nic innego, jak uzbroić się w cierpliwość.
Wczoraj odwiedziłem swojego stryja Żunia w celu odebrania mu wzmacniacza do gitary. Nie żegnał się z nim zbyt chętnie. Obiecałem mu, że zwrócę piecyk, gdy tylko kupię sobie nowy.

sobota, 10 maja 2008

Rewolucja serwisowa

Czwartkowa akcja kurierska na szczęście nie była zbyt uciążliwa. O godzinie osiemnastej stawiłem się w ratuszowej sali 219. Dostałem legitymację kuriera uprawniającą mnie do doręczania wezwań w sprawie powszechnego obowiązku obrony. Moje zadanie polegało na doręczeniu trzem osobom płci męskiej wezwań do stawienia się w ratuszu. Do pomocy dostałem strażnika miejskiego z samochodem. Szybko i sprawnie załatwiliśmy co trzeba i było po robocie. Kwadrans po siódmej maszerowałem już do domu.
Wczoraj, po jednodniowej przerwie, graliśmy w tenisa na korcie profesorskim. W poniedziałek pan Bańkowski, który przyglądał się naszym wymianom i widział, jak denerwuję się na swój serwis, postanowił mi pomóc. Wyjaśnił, że źle trzymam rakietę i pokazał mi, jak należy to robić. I faktycznie, po zastosowaniu jego rad piłka zaczęła regularnie wpadać w karo serwisowe przeciwnika. Od tej chwili zacząłem serwować lżej, ale z rotacją. Dzięki temu skuteczność podania wzrasta, ponieważ, mimo lżejszego uderzania piłki, jest ona trudna do precyzyjnego zagrania przez przeciwnika. Dzieje się tak właśnie dzięki rotacji, po której piłka odbija się od podłoża wyżej i ze skrętem w lewo. Teraz zadaniem najważniejszym jest zdobycie pewności uderzenia z bekhendu. Forhend funkcjonuje już całkiem dobrze.
Przed wczorajszym graniem naciągnąłem rakietę, gdyż naciąg pękł mi w środę. Oczywiście użyłem maszyny do naciągania własnej konstrukcji. To osiągnięcie natury technicznej miało miejsce w sierpniu 2005 roku. Muszę ją jednak dopracować, głównie z uwagi na otarcia lakieru na rakiecie zdarzające się podczas zakładania nowego naciągu.
Dzisiaj Zdzichu ambitnie wziął po raz kolejny udział w turnieju na kortach TKKF Skanda. Wysłałem do niego sms-a z pytaniem o osiągnięte wyniki, ale na razie bez odzewu.
Z kolei Asia pisze pracę magisterską. Bada w niej wpływ przystąpienia Polski do Unii Europejskiej na plany zawodowe studentów piątego roku naszego uniwersytetu. Też jestem w to zaangażowany, chociaż nie mam do tego sił psychicznych i niespecjalnie się do tego palę.
W związku z udziałem Zdzicha w turnieju dzisiaj nie gramy. Myślałem, że spędzę popołudnie oglądając w telewizji zmagania tenisistów w Rzymie, ale się rozczarowałem. Najpierw mój ulubiony obecnie zawodnik, Amerykanin Andy Roddick, poddał mecz po rozegraniu trzech gemów z Wawrinką ze Szwajcarii. Powodem były dolegliwości pleców. Następnie swój mecz rozpoczęli Serb Djokovic i Czech Stepanek. Po rozegraniu pierwszego seta, którego Serb wygrał 6:0, czeski tenisista skreczował. Widać było, że ma jakieś kłopoty zdrowotne. I tak wyglądały półfinały dużego turnieju w stolicy Włoch. Mam nadzieję, że finał będzie ciekawszym widowiskiem.

czwartek, 8 maja 2008

Ćwiczenia na wypadek wojny

Na popołudnie i wieczór zaplanowano nam ćwiczenia z obrony cywilnej. Po otrzymaniu sygnału mam stawić się w Ratuszu. Tam dostanę adresy ludzi, którym będę musiał dostarczyć wezwania do stawienia się w trybie natychmiastowym w określonym miejscu. Bogusław mówi, że kiedyś też uczestniczył w takiej akcji i wrócił do domu o pierwszej w nocy. Mam nadzieję, że tak drastycznie nie będzie.
Dzisiaj Bogusław złożył wypowiedzenie z pracy w związku z odejściem na emeryturę. Będzie w pracy do końca maja, potem wykorzysta urlop i od 20 czerwca będzie już w stanie spoczynku. Przedtem jednak organizuje pożegnanie. Odbędzie się ono w wypróbowanym już miejscu, a mianowicie w Osadzie Leśnej nad rzeką Wadąg. W przyszłym tygodniu jedziemy tam we dwóch na wizję lokalną i wtedy przygotowania ruszą pełną parą.
Gadałem też z Plackiem przez GG. Nagrał dla mnie płytę z naszym wspólnym gitarowym graniem w Morągu. Ma wysłać mi ją pocztą. Skonsultowałem się z nim także w sprawie organizacji treningu siłowego w czasie sezonu tenisowego. Placek zaakceptował mój plan, który zakłada ćwiczenia każdej grupy mięśniowej raz w tygodniu przez około godzinę. Odpowiada mi to, a zdanie instruktora kulturystyki z zawodu i zamiłowania ma swoją wagę.

sobota, 3 maja 2008

Majówka w Morągu

Właśnie wróciliśmy z Morąga ze spotkania towarzyskiego z Plackami i Ganckami. Trochę wypiliśmy (poszły dwa litry wódki) i dzisiaj nie czujemy się najlepiej. Szczególnie Asia, która zgodnie z tradycją zatruła się dodatkowo papierosami. Generalnie jednak było bardzo fajnie. Placek przywiózł swoją gitarę i wzmacniacz, więc pograliśmy trochę. Aneta zarejestrowała nas przy tej czynności kamerą i teraz czekam, aż zgrają to w domu na płytę i nam prześlą. To mnie zachęciło do zakupu porządnej gitary elektrycznej i wzmacniacza. Sąsiedzi trochę ucierpią, ale muszą poświęcić się dla sztuki.
Dzwonił już do mnie Henryk z Jodłowej z propozycją gry. Odmówiłem z oczywistych względów. Z kolei Zdzichu grał dzisiaj w turnieju singlowym na Skandzie. Ciekawym, jak mu poszło.

piątek, 2 maja 2008

I Turniej Deblowy na kortach TKKF Skanda

Wczoraj, zgodnie z zapowiedziami, grałem ze Zdzichem w turnieju deblowym inaugurującym ten sezon tenisowy. Zgłosiło się czternaście par. Między innymi zawitał na korty przewodniczący Rady Miasta Olsztyn Zbigniew Dąbkowski (grał w parze ze znanym trenerem tenisa Sosnkowskim), Przemek Centkowski, Michał Boraczyński, bracia Smoczyńscy.
W tym roku korty przygotowane zostały znakomicie. Nawierzchnia jest idealnie równa i twarda. Byłem pozytywnie zaskoczony.
W 1/8 finału trafiliśmy na parę Wojewoda/Warykiewicz. Wygraliśmy bez problemów 6:2, 6:2. W ćwierćfinale czekali na nas rozstawieni Tomalik i Chaciński. Ci byli już lepszymi graczami i pokonali nas 5:7, 6:0, 10:8. Ciekaw jestem, kto grał w finale. Niestety, na stronie TKKF Skanda nie ma jeszcze żadnych wyników.
Ogólnie grało mi się średnio. Robiłem za dużo prostych błędów wynikających z nieogrania z nawierzchnią ziemną. Potrzebuję około miesiąca na przystosowanie się do kortowej mączki.
Dziś wieczorem, po Asi pracy, jedziemy do Gancka na majówkę. Jadę bez gitary, ale za to z wódką. Będą też Placki. Zapowiada się fajne posiedzenie. Pogoda jest deszczowa, ale trudno. Będziemy raczyć się w domu.