czwartek, 28 czerwca 2012

Urlop i... tenis

Mija pierwszy tydzień mojego urlopowania. Jest to oczywiście czas sportu - jakżeby inaczej. Grzmocę w piłkę od tenisa prawie codziennie, z przerwą na trening siłowy. Jutro mam odebrać zamówione szpachlę samochodową i lakier. Pobawię się w oczyszczenie pojazdu z rdzy. Ciekawym, jak mi to wyjdzie. Zakładam, że nieźle - w przeciwnym razie nie brałbym się za to. Turniej pod tytułem "Koko koko Euro spoko!" dobiega końca. Dzisiaj drugi mecz półfinałowy Niemcy - Włochy. Stawiam na sąsiadów zza miedzy, czyli Niemiaszków lub, jak kto woli, Helmutów.

niedziela, 24 czerwca 2012

Czas dla normalnych ludzi, czyli urlop

Nastały te piękne dni. Długo i tęsknie oczekiwany urlop stał się faktem niezbitym. Pogoda jest co prawda w kratkę, ale w tenisie to nie przeszkadza. W tym tygodniu nie zagrałem zbyt wiele, bo pogoda była deszczowa, ale w piątek już grałem na całego. Dzisiaj pojechałem tylko poserwować, ale zadzwonił Marcin Uradziński i rąbaliśmy ostro ponad półtorej godziny. To było najlepsze granie w tym roku. Ostre, płaskie wymiany non stop. Planujemy z Asią wyjazd nad morze, ale w najbliższym tygodniu ta łobuzica nie ma czasu. Ma dodatkową pracę w Purdzie, poza tym chodzi na kurs prawa jazdy. Teraz nad morzem jest Marek z rodziną i był plan dołączenia do nich, ale spalił na panewce z podanych powyżej powodów. Koledzy Lejman i Lech mają mi nieco za złe, że wymigałem się od wyjazdu do Konina. Nie miałem na to zupełnie ochoty. Udało mi się również wymigać od spływu kajakowego z Asią i jej podopiecznymi z obecnej pracy. Generalnie jest dobrze. Pojedziemy nad morze, ale już w lipcu, kiedy będzie drożej. Nie ma to jak dobrze zaplanowany wypoczynek.