Pogoda jest już tak dobra, że dziś pojechałem na ściankę tenisową. Wziąłem tylko jedną piłkę, a że była już kilkukrotnie używana na sali, pękła po godzinie odbijania. Na szczęście przy takim treningu taka dawka tenisa jest wystarczająca. Poćwiczyłem forhend, topspinowy bekhend oraz serwis. Przy tym ostatnim elemencie skupiałem się na właściwym chwycie rakiety oraz pracy skrętnej tułowia. W tym roku mam ambitny plan poprawy serwisu od strony technicznej. Chcę, żeby nie było to uderzenie "klepane", tylko porządny ruch serwisowy, w którym uczestniczy całe ciało. Zobaczymy, co z tego wyjdzie.
Na Wielkanoc jedziemy do Zgliczyna. Najsamprzód spotkamy się z moją mamą i babcią na śniadaniu świątecznym, a potem ruszamy na krajową "siódemkę".
środa, 31 marca 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz