Pierwszy dzień Wielkiej Nocy rozpoczęliśmy od śniadania u babci. Potem pojechaliśmy w trasę do Zgliczyna. Wcześniej zaplanowałem sobie, że tym razem dotrę tam omijając Mławę. Niestety zapomniałem zawczasu sprawdzić, w którym miejscu mam zjechać z drogi krajowej nr 7. Minąłem więc Mławę i wypatrywałem drogowskazu z napisem Radzanów. Ponieważ takowego nie było, nie skręciłem nigdzie i tym sposobem dojechałem aż do Strzegowa. Tam już był ów drogowskaz i dałem chyżo w prawo. Dojechaliśmy szczęśliwie do celu nadrabiając około dwadzieścia kilometrów.
Na miejscu byliśmy pierwsi. Pozostało nam czekać na solenizantkę, czyli najstarszą siostrę Afuli. W planie były jej czterdzieste urodziny. Co prawda faktyczny dzień jej narodzin znajduje się w połowie marca, ale z uwagi na zjazd świąteczny większości rodziny uroczystości główne zaplanowano właśnie na dziś.
Niebawem na podwórko zajechała czwórka spod Warszawy. Przywieźli poczęstunek i zapitkę. Na stole pojawiła się litrowa butelka z przezroczystym płynem. Do tego załączono kieliszki i machina poszła w ruch.
Koniec końców około dziesiątej wieczorem poczułem się bardzo zmęczony i senny. Zwaliłem się jak kłoda na posłanie i w ten oto piękny sposób zakończyłem świętowanie męczeńskiej śmierci Pana Jezusa.
Na drugi dzień wstałem wypoczęty i świeży. Zjadłem śniadanie i czekałem, aż reszta biesiadników zwlecze się na dół.
Wyjazd do domu zaplanowaliśmy na szesnastą. Przedtem postanowiłem umyć samochód. Nie czyniłem tego jeszcze w stosunku do nieszczęsnego pojazdu i uznałem, że już czas ku temu najwyższy. Przyłożyłem się do mycia porządnie, potem obficie spłukałem wóz szlauchem. Przed czwartą pojechaliśmy do domu. Tym razem pojechałem właściwą trasą omijającą Mławę. Polegało to na skręcie w prawo w miejscowości Bogurzyn. Po trzech kilometrach osiągnęliśmy Wiśniewo, gdzie włączyliśmy się do ruchu na trasie Warszawa - Gdańsk.
Mniej więcej w połowie drogi zaczął padać deszcz. Nie byłem z tego powodu zadowolony, gdyż miałem wrażenie, że całe moje pucowanie samochodu poszło na marne. Po przyjeździe do Olsztyna okazało się, że nie jest źle.
czwartek, 8 kwietnia 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz