Ten tydzień przepracowałem solidnie. Nie mówię oczywiście o pracy zawodowej, gdyż jest to sprawa bardzo marginalna w moim życiu. Ot, taki niemiły dla ducha przymus.
W poniedziałek zrobiłem skipy A i C, a następnie podejrzany u Nadala za pomocą portalu youtube.com
fizyczny trening pod kątem tenisa. Oczywiście nie robiłem wszystkiego, co widać na tym filmie. Ograniczyłem się do pracy rąk za pomocą specjalnej przeznaczonej do ćwiczeń gumy. Wtorek był dniem typowo siłowym. Pomęczyłem klatkę, przy okazji której znowu bolał mnie prawy bark oraz tricepsy. W środę zawitałem ze Zdzichem do SP 30 na granie w tenisa. Czwartek to znowu siłownia; teraz wziąłem się za mięśnie pleców, bicepsy i brzuch. W piątek, po przerwie w zeszłym tygodniu, znowu odwiedziłem IV LO, gdzie waliłem ile wlezie w piłkę tenisową. Sobota, jak zwykle od dwóch miesięcy, to dzień gry na hali przy Artyleryjskiej. Składy znowu były nowe: ja grałem z Grzesiem Senderowskim, a naprzeciw nas stanęli Wiesiek z Bogdanem. Wygraliśmy bez większego trudu, chociaż po około godzinie gry zacząłem już odczuwać trudy całego tygodnia treningów i straciłem czucie oraz szybkość reakcji. Potem ja byłem z Bogdanem, a Grzegorz przeszedł na stronę Wieśka. Grałem bardzo nierówno, byłem już wypompowany. Dodatkowo o siódmej nie przyszli nasi zmiennicy, graliśmy więc dalej. Ostatecznie wygraliśmy, ale odbijanie nie sprawiało mi już przyjemności.
Wcześniej planowałem odbijanie na ściance w niedzielę, gdyż pogoda zapowiadała się niezgorzej. Jednak po wczorajszym graniu wiedziałem, że niedziela będzie zdecydowanie dniem regeneracji sił.
Niedobrze jest z Bartkiem. Ponad miesiąc temu naderwał mięsień czworogłowy uda, który teraz nie chce mu się zagoić. Podobno konieczny może okazać się zabieg chirurgiczny. Niby może normalnie chodzić, ale ciągle ma zapalenie i nie chce mu zejść zgrubienie przy uszkodzonych włóknach mięśniowych. Mam nadzieję, że przejdzie mu do końca kwietnia. Bardzo dobrze gra się z nim singla. W zeszłym sezonie graliśmy cały sierpień i wrzesień. Zacząłem w końcu czuć grę, poprawiłem też bekhend.
Niedługo czeka mnie zakup dwóch opon letnich do mojego przekleństwa zwanego samochodem. Wbrew nazwie pojazd ów wcale sam nie chodzi i ciągle trzeba do niego dokładać, na szczęście ostatnio tylko paliwo. Chociaż to już nie jest takie "tylko", gdyż cena jednego litra benzyny 95 przekroczyła 5 złotych. Chyba jestem jakiś dziwny, ale samochód nie jest mi naprawdę potrzebny. Zajeżdżę go na śmierć i potem już nie kupię kolejnego. W mieście wolę rower; i taniej, i kondycja żelazna. A poza miasto można zawsze jechać autobusem lub pociągiem, a najlepiej jest w ogóle nie wyjeżdżać.
Kończy się turniej w Indian Wells. W finale znaleźli się Nadal i Djokovic. Serb w półfinale pokonał po raz trzeci w tym roku Federera i zmierza prosto na drugie miejsce w rankingu ATP. Niestety zmagań tych nie dane jest mi oglądać. Po wypowiedzeniu umowy o dostarczanie sygnału telewizji kablowej firmie Vectra SA został mi tylko internet. Zresztą w Vectrze i tak nie ma Polsatu Sport, który transmituje ten turniej. Zaplanowałem zakup anteny satelitarnej i będę odbierał mnóstwo kanałów bez żadnych umów i abonamentów. Liczę, że wśród nich znajdą się transmisje tenisa na najwyższym poziomie. Wypatrzyłem już włoski kanał Supertennis, ale tam nie ma przekazów z turniejów rangi Masters Series. Może któraś z arabskich stacji pokusi się o transmisje takich turniejów? Zobaczymy. Na razie byłem w sklepie Corab, gdzie zapoznałem się z ofertą. Zestaw do odbioru TV SAT będzie kosztował 400-500 zł. Jest to oczywiście wydatek jednorazowy i zwróci się po kilku miesiącach użytkowania - w sensie zastępowania kablówki.