W zeszłą sobotę ostatni raz zawitałem na halę przy ul. Artyleryjskiej. Składy znowu były te same: Wiesiek, Grzegorz, Bogdan i ja. Grało mi się nieźle i wszystkie sety wygrałem; najpierw grając w parze z Grzegorzem, a potem już do końca z Bogdanem.
W środę skorzystaliśmy jeszcze ze Zdzichem z gościnności SP 30 i odbijaliśmy tam na sali. Na piątek jednak już umówiliśmy się na grę na Orliku w Gutkowie.
Ponieważ pogoda jest znakomita - 11 stopni i słońce świeci zza niewielkiej ilości chmur - pojechałem na ściankę tenisową. Zdzichu co prawda proponował normalne granie, ale ja nie chciałem się zbytnio przemęczać, ponieważ dzisiaj planuję jeszcze siłownię. A na ściance poodbijałem sobie spokojnie, bez biegania. Główny nacisk położyłem na smecz. W celu dostania się na ściankę po raz pierwszy w tym roku wyciągnąłem z piwnicy rower. Musiałem prowadzić go na stację benzynową, aby napompować opony. Zaraz po tej czynności puściłem się w kierunku Alei Wojska Polskiego, gdzie czekała na mnie wspomniana wcześniej ścianka.
Wracając z treningu zrobiłem trochę zdjęć budowie nowego przebiegu ul. Artyleryjskiej. Na wiosnę roboty ruszyły pełną parą i zapewne skończą się, zgodnie z planem, do końca roku.
W sobotę poodbijam z Bartkiem, także na Orliku. Powoli chce wrócić do gry po naderwaniu mięśnia czworogłowego uda prawej nogi. Mówił, że już coraz lepiej się czuje i opuchlizna już całkiem zeszła. Zaczął trochę truchtać, no a w sobotę poodbija ze mną na korcie.
Ciekaw jestem jak będzie się grało na Orliku. Nawierzchnia jest tam dość miękka i sprężynująca, zatem piłki mogą mocno odskakiwać od podłoża. Ale zobaczymy, może będzie się grało bardzo dobrze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz