poniedziałek, 10 września 2007

Asia i Igor wracają do kraju

Ponad tydzień temu podjąłem decyzję o powrocie do Polski. Było to odpowiedzią na ciągłe wahania Asi w tej materii. Nadszedł czas na męską decyzję i ją podjąłem. Asia nie była zbyt zadowolona z takiego obrotu rzeczy. Ciągle mi radziła, abym to jeszcze przemyślał. Igor był szczęśliwy, gdyż on jeden zdecydowanie chciał wracać. Spotkał się z dziećmi Adama i Izy, które powiedziały mu, że w szkole angielskiej jest głupio i wolałyby być w Polsce. Koniec końców zarezerwowałem przez internet bilety dla nich. Szczęśliwym trafem dowiedzieliśmy się, że z Harlow w czwartki i niedziele odjeżdżają autokary bezpośrednio do Olsztyna. Przewoźnikiem jest Orbis Transport. Bilety kosztowały 131 funtów. Odprowadziłem ich na Bus Station, gdzie za kwadrans jedenasta zajechał ich autokar. Trzeba było jeszcze dopłacić za dodatkowy bagaż. Dziewczyna obkupiła się przed wyjazdem jak szalona. Buty, spodnie, koszulki, bluzki, Bóg wie co jeszcze. Aż dziwne, że to wszystko zmieściło się w trzy duże torby (plus bagaż podręczny oczywiście). Pożegnaliśmy się i odjechali do pewnego miejsca w środku Europy, które jest naszym domem.
Asia była zadowolna ze swojej pracy w Churchgate Hotel. Gdy składała wypowiedzenie, kierowniczka namawiała ją, aby została. Na pożegnanie powiedziała, że gdy Asia zdecyduje się wrócić do Anglii, może zgłosić się od razu do niej do pracy. Moja połowica ma nadzieję, że wytrwam tu dłużej niż do grudnia i przyjedzie do mnie po egzaminach sesji zimowej. Na ostatni semestr mogłaby wziąć indywidualny tok nauczania. Rozmawiała w tej sprawie z panią dziekan jeszcze przed przyjazdem do Anglii.
W tej chwili Asia z Igorem powinni być już w Olsztynie. Po szóstej rano dostałem sms-a, że są w Polsce. Teraz oczekuję na sygnał, że dotarli do domu.
Dzisiaj wręczę Scott'owi prośbę o dwutygodniowy urlop począwszy od 19 października. Poleciałbym do Polski. Mogą być jednak problemy, gdyż w tym czasie na urlopie w swoim rodzinnym Hongkongu będzie Kelvin. Podobno także Iza ma zaplanowany wypoczynek w tym okresie. Wraca jutro, więc zorientuję się, jak sprawy stoją.
Tak do końca nie jestem przekonany o swoim rychłym powrocie do kraju. Zmienia się to w zależności od nastroju. Najbardziej szkoda mi mojego tenisa w Polsce. Tutaj nie bardzo mogę sobie pograć. Po takiej grze trzeba by iść do pracy na całą noc, czego zbyt długo bym nie wytrzymał. A znowu granie tylko w dni wolne mija się z celem. Zresztą, szczerze mówiąc, jakoś nie mam ochoty na granie.

Brak komentarzy: