Jutro minie tydzień, odkąd Asia i Igor wyjechali na kolonie w góry do miejscowości Murzasichle. Głównie gram w tenisa i oglądam filmy. We wtorek miałem mały kryzys podczas gry ze Zdzichem, skutkiem czego wywaliłem piłkę poza kort, zszedłem z kortu i pojechałem do domu. Następnego dnia padał deszcz, więc miałem czas ochłonąć. W czwartek zagraliśmy debla przeciwko naszym stałym sparing-partnerom, którymi są Bartek i Maliniak. Pod koniec meczu naciągnąłem sobie mięsień przy lewej wewnętrznej kostce i w piątek nie grałem. Dzisiaj jeszcze trochę mnie boli, więc też sobie daruję. Zresztą, mam lekki przesyt tenisem i przerwa dobrze mi zrobi.
Poza sportem oglądam filmy. W telewizji powtarzają serial "Dom" J. Łomnickiego z 1980 roku. Trafiłem na 7 odcinek i postanowiłem odświeżyć sobie wcześniejsze. W tym celu otworzyłem stronę internetową o adresie www.youtube.com i tak obejrzałem już siedem odcinków. A że kazdy trwa ok. półtorej godziny, więc jest to zajęcie czasochłonne. Poza tym ściągnąłem filmy oparte na powieściach Fredericka Forsytha: Czwarty protokół oraz Akta Odessy. Wcześniej obejrzałem, także ściągnięty z sieci, film rosyjski pt. "1612". Opowiada on o inwazji Polaków na Rosję, a rolę dowódcy wojsk polskich odtwarza Michał Żebrowski. Oczywiście Polacy są przedstawieni jako okrutnicy, gwałciciele i mordercy, którzy uwzięli się na biedny rosyjski naród. Gdyby ten film nakręcili Polacy, zapewne agresja ta zostałaby przedstawiona jako wojna w słusznej sprawie i jako walka z dzikimi, nieokrzesanymi Rosjanami, których trzeba uczyć dobrych manier za pomocą ognia i miecza. A prawda pewnie leży, jak zazwyczaj, po środku. Na mnie, jako na Polaku, film nie wywarł generalnie negatywnego wrażenia. Nie rozumiem tego całego zamieszania w mediach. Oczywiste jest, że punkt widzenia zawsze zależy od punktu siedzenia. Też jeszcze nie widziałem filmu polskiego, który w pozytywny sposób przedstawiałby przeszłość narodu niemieckiego czy rosyjskiego w odniesieniu do Polaków. I po co ta obłuda? Nas napadano, ale kiedy nasz kraj był w okresie świetności, to i nasi przodkowie nie żałowali miecza do siekania ciał najbliższych sąsiadów. I tak cała historia sprowadza się do jednego hasła: "War for territory".
Teraz ściągam film "Łowca androidów" z 1982 roku, gdyż znalazł się on na pierwszym miejscu w zestawieniu najlepszych filmów s-f w historii kina.
Właśnie wróciłem z przejażdżki rowerowej. Wyznaczyłem sobie trasę ok. 50 km i pokonałem ją w zaplanowanym czasie dwóch godzin. Pojechałem Bałtycką w stronę Gutkowa i dalej drogą na Łuktę. Nie dojechałem jednak do samej Łukty, tylko w miejscowości Pelnik (jakieś 3 km przed Łuktą) skręciłem w lewo w polną drogę prowadzącą do Gietrzwałdu. Do miasteczka wjechałem od północy, które zaczyna się z tej strony słynnym na kraj cały Sanktuarium Maryjnym. Kościół został wybudowany w stylu gotyckim i jest bardzo podobny do olsztyńskiej Katedry. Chwilę potem znalazłem się na trasie nr 16 Ostróda - Olsztyn. Po trzydziestu minutach pedałowania byłem z powrotem w domu.
Na jutro umówiłem się z Pawłem na grilla. Mamy spędzić czas na działce jego rodziców gdzieś na Wadągu. Nigdy tam nie byłem.
sobota, 11 lipca 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz