wtorek, 24 maja 2011

Wtorkowe granie

Dzień dzisiejszy był kolejnym dniem stojącym pod znakiem tenisa. Po raz pierwszy zagrałem moim nowym naciągiem Hexaspin. Od samego początku odbijania czułem, że jest w porządku. Najbardziej podoba mi się w nim to, że struny się nie przesuwają.
Rozpoczęliśmy jak zwykle od porządnej dawki przebijania piłki przez siatkę bez punktów. Potem zaczęliśmy mecz. Pierwszy set wygrałem 6:3. Po zmianie stron mecz się wyrównał. Doszło do tie-breaka. Myślałem, że wygram, bo w końcówkach Bartek zwykle grał trochę gorzej. Tym razem jednak wytrzymał presję i wygrał tę rozgrywkę 7-5. Nadszedł czas na decydujący set. Mnie trochę opuściły siły, a Bartek grał jak trzeba. Zasłużenie wygrał 6:1 i zaproponował dodatkowy set. Już nie miałem zbytnio ochoty, bo byłem wykończony intensywnym bieganiem w poprzednich setach. Zagraliśmy jednak, starałem się łatwo nie sprzedać skóry, ale ostatecznie przegrałem 4:6. Po mojej stronie kortu było jednak już zbyt ciemno i nie widziałem dobrze piłki. Ostatnie dwa gemy to już była gra bardziej po omacku i nie miało to większego sensu, chciałem jednak honorowo dokończyć. Po zaszczotkowaniu kortu opuściliśmy go kwadrans po dziewiątej.

Brak komentarzy: