sobota, 10 maja 2008

Rewolucja serwisowa

Czwartkowa akcja kurierska na szczęście nie była zbyt uciążliwa. O godzinie osiemnastej stawiłem się w ratuszowej sali 219. Dostałem legitymację kuriera uprawniającą mnie do doręczania wezwań w sprawie powszechnego obowiązku obrony. Moje zadanie polegało na doręczeniu trzem osobom płci męskiej wezwań do stawienia się w ratuszu. Do pomocy dostałem strażnika miejskiego z samochodem. Szybko i sprawnie załatwiliśmy co trzeba i było po robocie. Kwadrans po siódmej maszerowałem już do domu.
Wczoraj, po jednodniowej przerwie, graliśmy w tenisa na korcie profesorskim. W poniedziałek pan Bańkowski, który przyglądał się naszym wymianom i widział, jak denerwuję się na swój serwis, postanowił mi pomóc. Wyjaśnił, że źle trzymam rakietę i pokazał mi, jak należy to robić. I faktycznie, po zastosowaniu jego rad piłka zaczęła regularnie wpadać w karo serwisowe przeciwnika. Od tej chwili zacząłem serwować lżej, ale z rotacją. Dzięki temu skuteczność podania wzrasta, ponieważ, mimo lżejszego uderzania piłki, jest ona trudna do precyzyjnego zagrania przez przeciwnika. Dzieje się tak właśnie dzięki rotacji, po której piłka odbija się od podłoża wyżej i ze skrętem w lewo. Teraz zadaniem najważniejszym jest zdobycie pewności uderzenia z bekhendu. Forhend funkcjonuje już całkiem dobrze.
Przed wczorajszym graniem naciągnąłem rakietę, gdyż naciąg pękł mi w środę. Oczywiście użyłem maszyny do naciągania własnej konstrukcji. To osiągnięcie natury technicznej miało miejsce w sierpniu 2005 roku. Muszę ją jednak dopracować, głównie z uwagi na otarcia lakieru na rakiecie zdarzające się podczas zakładania nowego naciągu.
Dzisiaj Zdzichu ambitnie wziął po raz kolejny udział w turnieju na kortach TKKF Skanda. Wysłałem do niego sms-a z pytaniem o osiągnięte wyniki, ale na razie bez odzewu.
Z kolei Asia pisze pracę magisterską. Bada w niej wpływ przystąpienia Polski do Unii Europejskiej na plany zawodowe studentów piątego roku naszego uniwersytetu. Też jestem w to zaangażowany, chociaż nie mam do tego sił psychicznych i niespecjalnie się do tego palę.
W związku z udziałem Zdzicha w turnieju dzisiaj nie gramy. Myślałem, że spędzę popołudnie oglądając w telewizji zmagania tenisistów w Rzymie, ale się rozczarowałem. Najpierw mój ulubiony obecnie zawodnik, Amerykanin Andy Roddick, poddał mecz po rozegraniu trzech gemów z Wawrinką ze Szwajcarii. Powodem były dolegliwości pleców. Następnie swój mecz rozpoczęli Serb Djokovic i Czech Stepanek. Po rozegraniu pierwszego seta, którego Serb wygrał 6:0, czeski tenisista skreczował. Widać było, że ma jakieś kłopoty zdrowotne. I tak wyglądały półfinały dużego turnieju w stolicy Włoch. Mam nadzieję, że finał będzie ciekawszym widowiskiem.

Brak komentarzy: