Dzisiaj zacząłem swój weekend, czyli mam dwa wolne dni od pracy. Obejrzeliśmy właśnie film "Czas surferów". Był średni. Muszę ściągnąć jakiś dobry film, którego nie oglądałem. Ale ponieważ go nie oglądałem, nie wiem, czy będzie dobry. Bo z polecaniem filmów jest bardzo różnie.
Asia idzie do pracy na weekend do swojego Churchgate Hotel. Ale pracując na telefon, od czasu do czasu, nie zarobi się wiele. Czekamy na odpowiedź od firmy DX.
W poniedziałek przybyli do Tesco nowi pracownicy z Polski w liczbie czterech. Zostali przysłani z Centrum Rekrutacyjnego Tesco w Krakowie. Dwóch poszło do Church Langley, a dwóch do nas. Jeden pracuje w magazynie, a drugi przy rozkładaniu chleba. A naszych dziewczyn łobuzy nie przyjęli.
Asia myśli o przemieszczeniu się do Lichfield. Jest to miasteczko, w którym pracuje teraz jej siostra Lidka. Jest podobno bardzo ładne, jest sporo pracy i wynajęcie mieszkania jest znacznie tańsze niż w Harlow. Otworzyli tam właśnie Tesco i mógłbym próbować się tam przenieść. Może to i dobry pomysł. Ale najpierw musi dojrzeć, podobnie jak sprawa w urzędzie musi swoje odleżeć, żeby nabrać właściwej wagi.
Nareszcie rower jest sprawny. Przyjemna jest przejażdżka przed pracą. Wyjeżdżam za piętnaście dziesiąta i jadę ciemnymi ścieżkami rowerowymi, gdyż są oświetlone raczej skąpo. Czasami trafi się człowiek z psem, ale z reguły jest pusto i można rozwinąć sporą prędkość. Jeszcze gdyby nie było przejazdów przez ulice, można by mknąć bez ograniczeń. Droga do pracy ma około trzy i pół kilometra, ale wydaje się teraz znacznie krótsza. Po dwóch i pół miesiącach pracy wszystko wydaje się swojskie i zwyczajne. Czuję się jakbym pracował tu od dawna i nie odczuwam żadnej obcości czy wyalienowania. Nie dokucza mi również nostalgia związana z tęsknotą za ojczyzną. Tak to wszystko przewidziałem i czułem. Dobrze jest podejmować takie decyzje w dojrzałym wieku, gdy człowiek nie jest rozchwiany jak nastolatek.
W naszym domu na Spinning Wheel Mead zaszła mała zmiana. Nie ma już kolegi Andrzeja, czyli Sikora. Pojechał na weekend do pracy do swoich kumpli. Nie wiemy nawet do jakiej miejscowości. W piątek spakował walizkę i pojechał. Miał wrócić w poniedziałek nad ranem, ale nie przyjechał. Pewnie trafiła mu się lepsza praca niż tu w Harlow. Rozwiązał się zatem pewien problem, bo nasza współlokatorka Ania nie cierpiała go od samego początku. Zostały po nim tylko buty, które kupił do pracy w Harlow. To widomy znak, że nas jeszcze nawiedzi.
środa, 8 sierpnia 2007
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
1 komentarz:
Cześć, kłania się Władek, kolega od tenisa w Kortowie. Podoba mi sie Twoja strona, i informacje w niej zawarte. Właśnie jestem po meczu z Lechem 6:0 i 6:2 czyli klęska ale byłem nie w sosie i wszystko mnie rozpraszało. W sobotę zagram na Skandzie w grupie powyżej 55 lat. Na razie, bedę się odzywał w dzień z pracy.Pa
Prześlij komentarz