środa, 2 lipca 2008

Urlop czas zacząć

I stało się! Długo oczekiwany urlop nareszcie doszedł do skutku. Zacząłem go z górnego „c” grając z Bartkiem od dziewiątej rano w tenisa. Niestety, już podczas rozgrzewki Bartkowi pękł naciąg w rakiecie i grał moją zapasową rakietą, którą teraz jest Wilson Hammer. Grało mu się średnio, zresztą mi również. Słońce świeciło ostro i mimo, że kort był prawie cały w cieniu, miejscami występowały prześwity. Z tego powodu widoczność była nienajlepsza, a co za tym idzie uderzenia często były nieczyste. Ostatecznie wygrałem 6:2, 6:0, 6:2. Niestety, przy jednym z mocno rotowanych uderzeń odczułem ból w łokciu, przez co drugi serwis zagrywałem bez wypracowanej ostatnio rotacji.
Teraz oczekuję na ćwierćfinały mężczyzn na Wimbledonie. Dwa mecze zapowiadają się szczególnie ciekawie: Federer – Ancic oraz Nadal – Murray. Liczę na powtórkę finału z Paryża, czyli na mecz Federer – Nadal. Na londyńskiej trawie przewagę będzie miał Szwajcar i na pewno Hiszpan nie wygra w trzech szybkich setach, jak to miało miejsce na Roland Garros. Jednak Rafa ciągle czyni niesamowite postępy i staje się graczem wygrywającym na każdej nawierzchni.

Brak komentarzy: