Dzisiaj pojechałem na obiad do babci. Wsunąłem sporo pierogów z jagodami, polanych niestety śmietaną (powinien być jogurt). Ale darowanemu koniowi w zęby się nie zagląda, więc nie zaglądałem i ja. Potem w ramach treningu aerobowego pojechałem rowerem w kierunku Nikielkowa. Tam skręciłem w lewo na drogę gruntową, którą dojechałem do miejscowości Zalbki. Potem była wieś Kieźliny, Wadąg i wjechałem do Olsztyna Aleją Wojska Polskiego. Następnie odbiłem na stadion leśny, a raczej na plac porośnięty obficie trawą, krzewami i coraz większymi drzewami. Następnie Lasem Miejskim skierowałem się na ulicę Leśną i za chwilę byłem w domu.
Ból w udach nie ustał, ponieważ nie powodował go kwas mlekowy, jak błędnie napisałem wczoraj, ale fizyczne uszkodzenie mięśni. Trochę poczytałem na ten temat i okazuje się, że kwas mlekowy utleniany jest bardzo szybko po wysiłku i ból na drugi dzień po ciężkim treningu nie ma z nim nic wspólnego. To pozrywane włókienka mięśniowe muszą się zregenerować, a na to potrzeba czasu i składników odżywczych.
niedziela, 9 sierpnia 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz