Oczywiście na dzisiaj również zaplanowaliśmy tenisa. Uzgodniliśmy w szkole, że będziemy o czwartej. Miałem kontrolę w przedszkolu na Nagórkach, zatem zaszedłem jeszcze do mamy na obiad. W szkole zameldowałem się piętnaście minut przed czasem. Na sali grała jeszcze młodzież. Chciałem przy okazji załatwić sprawę w pobliskim oddziale Citi Banku, ale był czynny tylko do trzeciej. Wróciłem do szkoły i poszedłem do szatni. Po chwili zjawił się Zdzichu. Trochę posiedzieliśmy w szatni i poszliśmy rozgrzewać się na salę. Chłopaki mieli jeszcze dziesięć minut gry, ale ujrzawszy nas wyraźnie się spłoszyli i zakończyli mecz siatkówki. Szybko wziąłem się za obniżanie siatki, ale z jednej strony była mocno przykręcona. Pobiegłem na portiernię po jakieś kombinerki i tam dowiedziałem się, że właśnie przyszedł pan Wasilewski i będzie miał trening siatkówki. Wróciłem na salę, gdzie ów pan wypraszał właśnie Zdzicha z sali. Musieliśmy obejść się smakiem. Twardo jednak umówiliśmy się na jutro. Zdzichowi zależało, żeby zagrać rano w powodu planowanego wyjazdu do Działdowa. Ponieważ siatkarze zaplanowali sobie trening na dziesiątą, musieliśmy zagrać przed nimi. Mieliśmy zacząć o ósmej.
W domu czekał już telewizor. Zabrałem się za jego podłączenie i po kilkunastu minutach oglądaliśmy jakiś program już na dużym ekranie. Trzeba jeszcze zdobyć z Vectry dekoder HD, żeby oglądać telewizję w jakości cyfrowej i HD.
piątek, 6 lutego 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz