wtorek, 17 lutego 2009

Tenis w ferie

W zeszłym tygodniu graliśmy trzy razy: w poniedziałek, wtorek i czwartek. W weekend nam się nie udało. W sobotę szkoła była zamknięta, ale w niedzielę były wybory i mieliśmy grać. Zadzwoniłem w południe na portiernię i zaklepałem nam granie na 15:00. Zdzichu w tym czasie był w jednej z komisji wyborczych, ale o 13 miał skończyć. Umówiliśmy się u mnie za kwadrans trzecia. Niestety, przed drugą Zdzichu zadzwonił, że dopiero skończył i się spóźni. Nie było to jednak takie proste, bo portier w szkole kończył pracę o 17, więc automatycznie skracał nam się czas gry. W końcu o trzeciej Zdzichu poinformował mnie, że nie da rady i musimy sobie odpuścić. Mówi się trudno.
Asia w piątek wyjechała do Zgliczyna, a ja właściwie cały weekend spędziłem przed telewizorem. W sobotę zmobilizowałem się do treningu siłowego, ale to zabrało mi tylko godzinę. W niedzielę obejrzałem świeżo ściągnięty mecz NBA L.A. Lakers - Boston. Po dogrywce wygrali Lakersi.
W niedzielę wieczorem w końcu ruszyłem się z fotela i poszedłem na głosowanie. W punkcie wyborczym mieszczącym się w szkole podstawowej nr 7 okazało jednakże, że nie mogę głosować poza swoim obwodem wyborczym. Nie przejąłem się za bardzo i ruszyłem na Niepodległości odebrać Afulę z autobusu, gdyż właśnie wracała z weekendu u rodziców.

Brak komentarzy: