niedziela, 12 września 2010

Finał US OPEN przełożony

Dzisiaj już Bartek był dyspozycyjny i spotkaliśmy się na korcie o drugiej. Prezes Szarejko reperował siatkę, więc rozmawialiśmy z Mirkiem Bańkowskim. Zaproponował nam debla, a my się zgodziliśmy. Został wezwany doktor Smółka i niebawem rozgrzewaliśmy się do gry. Panowie chcieli być razem w parze, co nie wyszło im na zdrowie. Wygraliśmy 6:1, 6:2. Następnie, po kilkunastu minutach odbijania, zaczęliśmy mecz singlowy. Był jak zazwyczaj wyrównany. Ostatecznie wygrałem 4:6, 6:3, 6:3.
Grałem cały czas Babolatem, bo nie chciało mi się naciągać Dunlopa. Kupiłem w aptece plaster bez opatrunku i zgodnie z internetowymi radami pogrubiłem rączkę rakiety. Zdjąłem wszystkie owijki i plaster owinąłem wokół gołej drewnianej rączki. Dzięki temu prawie nie straciła kantów, co się dzieje przy dokładaniu kolejnej owijki celem pogrubienia uchwytu. Generalnie jednak powinienem mieć rączkę nr 4, a nie 3. To samo chciałem zrobić z rakietą Dunlop, ale nie starczyło plastra. Prawie cały poszedł na Babolata, a było tego 5 metrów! To na pewno trochę waży, zatem zmienił się balans rakiety w kierunku rączki. Dla wyrównania trzeba będzie dociążyć główkę. Ale przede wszystkim muszę naciągać tego Babolata z mniejszą siłą, bo w tej chwili naciąg jest zbyt sztywny i piłka nie ma dynamiki.
O 22 miał zacząć się finał US Open. Niestety, okazało się, że w Nowym Jorku pada deszcz. Co chwilę przekładano godzinę rozpoczęcia meczu, aż w końcu położyłem się spać. Finał zostanie rozegrany w poniedziałek, także o 22 czasu polskiego.

Brak komentarzy: