sobota, 4 września 2010

Zmarnowana sobota

Obudziłem się w niezbyt dobrej formie. Wczoraj zaliczyłem wszystkie siedem Budweiserów, które kupiłem. Wypiliśmy też trochę wódki i stąd pewnie kiepska forma. Myślałem, że mi szybko przejdzie, ale tak nie było. Dopiero o czwartej zjadłem rosół, po którym czułem mdłości. Pogoda była słoneczna, a ja zamiast biegać z rakietą po korcie, snułem się smętnie po domu. Dopiero kolacja o ósmej była już bez perturbacji. Oglądałem za to US Open. Dzisiaj grał Federer i bez problemów odprawił do domu Mathieu z Francji. Nasi singliści Kubot i Przysiężny polegli w pierwszej rundzie.

Brak komentarzy: