sobota, 3 marca 2012

Artyleryjska

Dzień był wypełniony różnego rodzaju zajęciami. Najsamprzód, czyli po śniadaniu, pojechaliśmy na zakupy do Lidla. Zaraz potem ruszyłem do mamy męczyć się z przyklejaniem listew przypodłogowych oraz z karniszem. Do domu wróciłem wpół do piątej, przebrałem się, spakowałem torbę i pojechałem na tenisa. Nawet nie zdążyłem zmienić owijki w rakiecie.
Graliśmy w składach Bartek/ja - Zieliński/Soluch. Ja byłem bez czucia, Bartek sporo psuł i przegraliśmy gładko. Było to chyba pięć setów przegranych do trzech i do dwóch. Ale jeszcze kilka gier i wynik będzie odwrotny. Do domu wróciłem przed dwudziestą i nareszcie mogłem odpocząć. Czuję, że jutro będę nieco obolały.
W międzyczasie Federer wygrał turniej w Dubaju. W finale pokonał Murray'a 7:5, 6:4.

Brak komentarzy: