niedziela, 29 lipca 2012
Bydgoszcz
W ten weekend udałem się z Afulą na szkolenie do Bydgoszczy. To znaczy szkoli się ona, a ja się tradycyjnie lenię. W związku z tym wstaliśmy wczoraj o piątej rano, i przed szóstą wyjechaliśmy w trasę. Na miejscu byliśmy o 9:15. Afula udała się na szkolenie, a ja zostawiłem samochód na parkingu tamże, i ruszyłem na Stare Miasto.
Miałem do pokonania nieco ponad dwa kilometry. Wystartowałem z kopyta i sprawnie znalazłem się na starówce. Na początek jednak moim celem nie było zwiedzanie, a wizyta w sklepie sportowym Intersport. Ze starówki było to ok. kilometra, toteż nie zwlekając tam się skierowałem. Sklep Intersport znajduje się w centrum handlowym Focus (ul. Jagiellońska 39). Krążyłem po tym centrum dla zabicia czasu, gdyż szkolenie Afuli przewidziane było na osiem godzin. Natknąłem się na sklep Saturn, w którym nabyłem kartę pamięci do aparatu fotograficznego. Karta ma 16 GB pojemności i kosztowała 60 zł. Zawitałem wreszcie do Intersport. Przejrzałem pobieżnie jego zawartość i szybko skierowałem się do kącika tenisowego. Było tam trochę rakiet, piłki, owijki (ale tylko bazowe) i ubrania tenisowe. Do gustu przypadła mi jedynie cena piłek: za 4 sztuki piłek Dunlop życzono sobie 19,90 zł. Zakupiłem zatem dwie puszki.
Następnie wróciłem do samochodu, żeby wypróbować kartę pamięci do aparatu, który zostawiłem w plecaku. Trochę mi to zajęło czasu, bo z centrum Focus na miejsce szkolenia Afuli (ul. Gnieźnieńska) jest 3,5 km. W samochodzie trochę odpocząłem, dojadłem kanapkę i wróciłem na Stare Miasto. Upał był niemiłosierny i zrobiłem błąd nie zabierając ze sobą żadnego okrycia głowy. Szukałem pizzerii, żeby zjeść coś na obiad. W końcu znalazłem jedną przy Moście Młyńskim. Zamówiłem duże Tyskie (8 zł) i tradycyjnie jako skąpiec Margeritę (15 zł duża). Pizza była bardzo średnia, piwo niezłe.
Dochodziła dopiero druga, a Afula kończyła zajęcia ok. czwartej (trochę im skrócili). Zacząłem włóczyć się oglądając bydgoskie zabytki. Przy katedrze zaatakowała mnie dziewoja-ankieterka. Odpowiedziałem wyczerpująco na wszystkie pytania i udałem się na Wyspę Młyńską. Tam Urząd Miasta zorganizował wspólne oglądanie igrzysk w Londynie, które rozpoczęły się nie dalej jak w piątek. Przygotowali boiska do nożnej, siatkówki plażowej i zapraszali do gry. W taki upał niewielu było ochotników, ale mimo to znaleźli się zapaleńcy. Siadłem sobie nad rzeką, poczytałem gazetkę olimpijską rozdawaną tam wszystkim obecnym i odpoczywałem, bowiem byłem już znużony niewąsko. Potem jeszcze posiedziałem chwilę na ławce przy ul. Długiej, która ziała pustkami, aż momentami było dziwnie.
W samochodzie zameldowałem się za pięć czwarta. Byłem wykończony swoją aktywnością w taką pogodę i jak siadłem w samochodzie, to nawet nie wiem, kiedy minęło pół godziny. Zjawiła się Afula i pojechaliśmy do Maksymilianowa na noc. Uparłem się, żeby wypróbować nową trasę przez Bydgoszcz. Pojechałem więc przez centrum, no i nie zdążyłem skręcić w ul. Gdańską, która poprowadziłaby nas tam, gdzie trzeba. Pechowo przejeżdżaliśmy przy owym centrum handlowym Focus i Afula oczywiście zapragnęła je odwiedzić. Byłem zdechły, ale co było robić. W środku zaraz zaległem na ławce, a dziewoja buszowała po sklepach. Trzeba jednak uczciwie przyznać, że była tylko w dwóch. Trwało to godzinę, po czym nareszcie ruszyliśmy na zasłużony wypoczynek. W Osielsku zrobiliśmy jeszcze zakupy spożywcze, czyli piwo, chleb i coś na kanapki. W pół do siódmej byliśmy w domu w Maksymilianowie. Zjedliśmy, wychyliłem dwa piwa i poszliśmy spać.
Dziś wstaliśmy o ósmej, bo miałem wieźć Afulę do Bydgoszczy na drugi dzień szkolenia. Z Maksymilianowa było do przejechania 20 km. Oczywiście uparłem się, żeby pojechać ul. Gdańską, którą nie udało mi się przejechać wczoraj. Zatem przy wjeździe do Bydgoszczy zboczyłem z dwupasmówki i wjechałem do miasta ul. Gdańską. Jednak pod koniec okazało się, że ulica robi się jednokierunkowa i trzeba było odbić w bok. Z tego powodu jechaliśmy trochę dłużej niż powinniśmy, ale nic się nie stało. Zostawiłem Afulę na miejscu szkolenia i wróciłem do Maksymilianowa już drogą krajową nr 5. Po południu znowu po nią jadę i wracamy bezpośrednio do Olsztyna.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
2 komentarze:
Bloggerem roku nie zostaniesz raczej. Zajmij się czymś innym. Co kogo obchodzi ile kosztowała twoja zapiekanka lub piwo.
Całkiem celny komentarz. Jednak nie każdy planuje zostać bloggerem roku :). Ludzie mają bardzo różne motywacje do pisania bloga.
Prześlij komentarz