poniedziałek, 22 października 2007

Zwycięstwo liberalizmu

Wybory, wybory i po wyborach. Wygrała Platforma. Według niepełnych jeszcze danych zdobyła 41,5% głosów wobec 32% PiS-u. W sejmie znajdą się jeszcze LiD (13%) oraz PSL (9%). To ostatnie ugrupowanie jest prawie pewnym koalicjantem Platformy, której zabraknie dosłownie kilku posłów do samodzielnego dysponowania bezwzględną większością mandatów poselskich. Frekwencja wyniosła prawie 55%, była więc najwyższa od wyborów w roku 1989. Większą niż wcześniej grupę wyborców stanowili ludzie młodzi, którzy w głównej mierze zdecydowali o przewadze PO. W Londynie przed trzema punktami wyborczymi ustawiały się nawet kilkugodzinne kolejki. Mój współlokator Andrzej i jego dziewczyna Kaśka nie zagłosowali. Gdyby czekali na swoją kolej nie zdołaliby wrócić tego samego dnia do Harlow. Pozostali Tescowicze oddali swoje głosy, oczywiście na jedynie słuszną opcję polityczną. Bardzo liczą na abolicję podatkową obiecaną przez Tuska. Ciekawe, czy się nie przeliczą.
Ja nie głosowałem i w związku z tym mam lekkie wyrzuty sumienia. Ale na szczęście wszystko skończyło się po mojej myśli. Po raz pierwszy od dziesięciu lat wygrała partia, której tego życzyłem. Dwa lata temu głosowałem na Platformę, która przegrała wtedy niewielką różnicą głosów. Niepokojące jednak jest to, że PiS również uzyskał lepszy wynik wyborczy niż dwa lata temu. Będą zatem silni w kolejnych wyborach. Tym bardziej, że jako opozycja w sposób naturalny będą mieli najprawdopodobniej wyższe od obecnego poparcie.
Odliczam dni do wyjazdu. Zostało mi jeszcze siedemnaście nocy w Tesco, a wszystkich dni w Anglii dwadzieścia cztery. Nasza menedżerka Elen wzięła urlop i zeszłej nocy szefował nam facet z dziennej zmiany. Miałem nadspodziewanie dużo pracy i nie skończyłem ostatniej klatki z barbeque. Wyrobiłbym się spokojnie, ale miałem krótszą zmianę. Przyszedłem zatem do pracy godzinę później, czyli na jedenastą.
Za chwilę zrobię trening, a wieczorem znowu do pracy. Dziwne, że jeszcze nie przyszło do mnie żadne pismo z banku. Czekam na odpowiedź już prawie dwa tygodnie. Czuję, że będę musiał tam dzwonić. Pójdę do dziadka Polaka z sąsiedztwa. Nie lubię robić takich rzeczy, ale na szczęście telefon będzie darmowy. Będę dzwonił z aparatu stacjonarnego, z którego infolinia banku jest bezpłatna.

Brak komentarzy: