wtorek, 9 września 2008

Apokalipsa i finał US Open

Wczoraj skończyłem czytać "Apokalipsę" D.R. Koontz'a. Moje wrażenia są raczej negatywne. Wydaje mi się, że autor napisał tę powieść, chcąc po prostu zarobić na swojej popularności. Jego książki dobrze się sprzedają i facet to wykorzystał. Z drugiej strony ma na swoim koncie bardzo dużo pozycji, zatem można mu chyba wybaczyć brak świeżości w "Apokalipsie", napisanej w roku 2004. Śledząc przygody bohaterów, zmagających się z przypuszczalnym atakiem Obcych na naszą planetę, nie czuje się grozy opisywanej na kartach powieści. Dominuje pustosłowie i rozbudowane opisy nie chwytających za serce wewnętrznych rozterek bohaterów. Zdecydowanie nie polecam.
Wczoraj planowałem także obejrzeć finał US Open, którego transmisja miała zacząć się o dwudziestej trzeciej. Jednakże, tak jak się obawiałem, o dziesiątej odechciało mi się czegokolwiek oglądać. Położyłem się do łóżka i niebawem głęboko zasnąłem. Pomógł mi w tym niewątpliwie solidny trening siłowy, który odbyłem po południu.
Dziś rano miałem chwilę czasu przed wyjściem do pracy. Zacząłem zatem czytać "Złego" Leopolda Tyrmanda. Autor napisał tę powieść w 1955 roku. Osadzona jest w realiach stolicy tamtych lat. Zresztą pisarz zadedykował ją swojemu miastu, Warszawie. Mam nadzieję, że czeka mnie sześćset pięćdziesiąt stron dobrej literatury.
Zaraz po przyjściu do pracy sprawdziłem wynik finału w Nowym Jorku. Zgodnie z przewidywaniami zwyciężył, po raz piąty z rzędu w tym turnieju, Roger Federer. Pokonał Szkota Murray'a w trzech setach: 6:2, 7:5, 6:2.

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

czesc,
seba z tej strony
wiesz moze gdzie wyslac cv zeby wyjechac do tesco do pracy?chetnie pojechalbym i sprobowal choc wiadomo ze nie ma nigdzie raju:)
z gory dzieki i pozdrawiam
seb
moj gg 5555424, seastin@vp.pl