piątek, 5 września 2008

Kolejny piątek, czyli chwila radości

Ponownie zagościła w mym sercu radość. Sprawił to zbliżający się weekend. To jest na szczęście niezmienny element mojej pracy.
Do końcowych rozstrzygnięć zmierza turniej US Open. Zostały do rozegrania półfinały i finały. Oto zestaw par na jutro: Federer-Djokovic i Nadal-Murray. Oba mecze zostaną rozegrane w sensownych godzinach, biorąc pod uwagę różnicę czasu między naszym krajem, a wschodnim wybrzeżem USA. Liczę oczywiście, że w finale zagra Rafael z Rogerem. Te mecze stają się klasyką, podobnie jak w latach dziewięćdziesiątych pojedynki Samprasa z Agassim.
Ostatnio mam trochę mniejszą chęć na tenisa. Grywam średnio co drugi dzień. Po przerwie wakacyjnej wróciłem do treningu siłowego i to mi teraz bardziej odpowiada. Mam też więcej czasu na czytanie. Teraz wziąłem się za "Apokalipsę" Deana R. Koontz'a.
Placek zapowiadał ewentualny przyjazd do Morąga, ale nic z tego nie wyszło. Wobec tego nie czuję się już zobowiązany do dalszego przechowywania pewnej półlitrowej butelki, którą przywieźliśmy z wesela Lidki.

Brak komentarzy: