Weekend minął bez ważniejszych wydarzeń. Wszystkie urzędy pozamykane, więc nic nie załatwialiśmy. W nocy z piątku na sobotę byłem porządnie zmęczony po zimnej pierwszej tutaj nocy bez kołdry. Gdy rano wróciłem do domu od razu zwaliłem się na łóżko i spałem aż do 18-stej. Tego dnia nigdzie już nie wychodziłem.
Za to następnego dnia, w niedzielę, wstałem już przed czwartą (po południu oczywiście). Zjadłem ryż z resztą tuńczyka z puszki i z sosem z przeceny. Podziałałem chwilę w internecie, m.in. gadając przez Skype’a z Asią. Zadzwoniłem też za pomocą tegoż programu do mamy na stacjonarny. Było kilka minut za darmo do wypróbowania. Dalej można rozmawiać doładowując konto Skype. Jakość połączenia była bardzo dobra. To chyba będzie najlepszy sposób komunikowania się z mamą, która nie ma komputera.
Następnie wsiadłem na rower i pojechałem do Epping, miasteczka oddalonego kilka mil od Harlow, jadąc w stronę Londynu. Jest tam stacja londyńskiego metra i zadaniem moim było zbadanie cen połączeń ze stolicą. Znalazłem stację bez problemu. Zapytałem Murzyna w okienku o cenę połączenia z Liverpool Station. On wymienił jakąś kwotę, ale okazało się, że na przejazd w tę i z powrotem bardziej opłaca się kupić Travel Card. Jest to bilet sieciowy ważny cały dzień na wszystkie linie metra i autobusy w Londynie. Kosztuje
Dzisiaj z kolei załatwialiśmy National Insurance Number (NIN) oraz podatek lokalny (Council Tax). Ja i Andrzej rano po pracy położyliśmy się spać, natomiast Anka zadzwoniła w tym czasie w sprawie NIN i sama umówiła się na spotkanie w urzędnikiem Jobcentre. Pytałem, dlaczego nie podała od razu naszych nazwisk, ale nie umiała tego logicznie wytłumaczyć. Użyczyła mi jednak swojego telefonu i zadzwoniłem. Podałem odpowiednie dane i zostałem umówiony na wywiad 14 czerwca o pierwszej w Hatfield (ok.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz