poniedziałek, 4 czerwca 2007

NIN i Council Tax

Weekend minął bez ważniejszych wydarzeń. Wszystkie urzędy pozamykane, więc nic nie załatwialiśmy. W nocy z piątku na sobotę byłem porządnie zmęczony po zimnej pierwszej tutaj nocy bez kołdry. Gdy rano wróciłem do domu od razu zwaliłem się na łóżko i spałem aż do 18-stej. Tego dnia nigdzie już nie wychodziłem.

Za to następnego dnia, w niedzielę, wstałem już przed czwartą (po południu oczywiście). Zjadłem ryż z resztą tuńczyka z puszki i z sosem z przeceny. Podziałałem chwilę w internecie, m.in. gadając przez Skype’a z Asią. Zadzwoniłem też za pomocą tegoż programu do mamy na stacjonarny. Było kilka minut za darmo do wypróbowania. Dalej można rozmawiać doładowując konto Skype. Jakość połączenia była bardzo dobra. To chyba będzie najlepszy sposób komunikowania się z mamą, która nie ma komputera.

Następnie wsiadłem na rower i pojechałem do Epping, miasteczka oddalonego kilka mil od Harlow, jadąc w stronę Londynu. Jest tam stacja londyńskiego metra i zadaniem moim było zbadanie cen połączeń ze stolicą. Znalazłem stację bez problemu. Zapytałem Murzyna w okienku o cenę połączenia z Liverpool Station. On wymienił jakąś kwotę, ale okazało się, że na przejazd w tę i z powrotem bardziej opłaca się kupić Travel Card. Jest to bilet sieciowy ważny cały dzień na wszystkie linie metra i autobusy w Londynie. Kosztuje 6,70 funta. Przy kupowaniu takiego biletu z Harlow kosztuje to ponad 13 funtów, gdyż w cenę wliczony jest jeszcze przejazd pociągiem (do Harlow nie dochodzi metro). Tak więc najlepszy sposób zwiedzania stolicy Anglii to przejażdżka na rowerze doEpping i stamtąd już tylko metrem do Londynu.

Dzisiaj z kolei załatwialiśmy National Insurance Number (NIN) oraz podatek lokalny (Council Tax). Ja i Andrzej rano po pracy położyliśmy się spać, natomiast Anka zadzwoniła w tym czasie w sprawie NIN i sama umówiła się na spotkanie w urzędnikiem Jobcentre. Pytałem, dlaczego nie podała od razu naszych nazwisk, ale nie umiała tego logicznie wytłumaczyć. Użyczyła mi jednak swojego telefonu i zadzwoniłem. Podałem odpowiednie dane i zostałem umówiony na wywiad 14 czerwca o pierwszej w Hatfield (ok. 20 km od Harlow). Podałem też od razu dane Andrzeja, ale zanim urzędniczka zdążyła podać mi termin jego spotkania, skończył się kredyt na rozmowy w telefonie. Postanowiliśmy zatem, że Ania i Andrzej pojadą do Jobcentre w Harlow i stamtąd zadzwonią w tej sprawie, ja natomiast miałem odwiedzić agencję Future Let celem uzyskania adresu naszego Landlorda. Było to potrzebne do wypełnienia formularza do podatku lokalnego.

Załatwiłem wszystko pomyślnie. Niestety, Andrzej nie zdążył umówić się na spotkanie w Hatfield, bo dojechali do urzędu dwie minuty po czasie. Jobcentre w Harlow pracuje do piątej. Koniec końców, zamiast wszyscy razem, każde z nas będzie jechało do Hatfield osobno. Anka trzynastego, ja czternastego, a Andrzej nie wiadomo którego czerwca. Szkoda, w kupie byłoby raźniej.

Brak komentarzy: