czwartek, 28 czerwca 2007

Przyjazd Asi

Dzisiaj nastał wielki dzień, mianowicie dzień przyjazdu Asi. Autokar z nią na pokładzie miał zjawić się na Victoria Station w samo południe. Zatem po pracy, którą kończę o siódmej rano, zrobiłem zakupy spożywcze i przyjechałem do domu. Posiliłem się nieco i wpół do dziewiątej poszedłem na przytanek w celu pojechania do Epping na metro. Po kilkunastu minutach czekania przypomniałem sobie, że te autobusy kursują od dziewiątej. Niepotrzebnie więc tak wcześnie wychodziłem z domu. Ostatecznie autobus nadjechał dziesięć po dziewiątej. W Epping byłem tuż przed zakończeniem porannego szczytu komunikacyjnego. Poczekałem do dziewiątej trzydzieści, kiedy to Travel Card kosztuje 6,70. Następnie wsiadłem do metra i po chwili ruszyliśmy. Niestety podróż nie okazała krótka. Na stacji Leytonstone musieliśmy wysiąść z jakichś tam powodów i czekać, aż podstawią nam następny pociąg. Tak też się stało i po kilkunastu minutach przymusowego postoju ruszyłem w dalszą drogę.
Ponieważ linia metra z Epping nie dojeżdża do Victoria Station, musiałem zaplanować przesiadkę. Uznałem, że najlepiej uczynię dokonując tego w Mile End. Tam też wysiadłem i czekałem na właściwy pociąg. Jakiś podjechał i zajrzałem do niego pytając starszego ciemnego faceta czy dojadę tą linią na Victorię. Arab miał chyba problemy ze słuchem, więc wsiadłem do wagonu i powtórzyłem kilka razy słowo Victoria. Wreszcie załapał i zaczął się zastanawiać. W końcu powiedział, że tym pociągiem nie dojadę na Victoria Station. W tym momencie zamknęły się drzwi, w związku z czym czekała mnie jeszcze jedna przesiadka. Zrobiłem to na Liverpool Street. Nareszcie znalazłem się w pociągu linii Circle. Ma ona to do siebie, że zatacza pętlę wokół centrum Londynu, jeżdżąc w kółko. Musiałem teraz cierpliwie czekać, aż znajdę się na Victorii.
Było już po jedenastej, a Asia nie odpisywała mi na sms-a, którego wysłałem z metra. Chciałem się upewnić, że będzie w Londynie o dwunastej czasu miejscowego, a nie polskiego. W związku z tym byłem w dużym stresie, że może wysiadła w Londynie, a mnie nie ma. W końcu dotarłem na Victoria Station. Ale to nie koniec, ponieważ to była dopiero stacja metra, a nie Victoria Coach Station. Ta znajduje się kilkaset metrów od metra. Znalazłem się tam o wpół do dwunastej i zacząłem gorączkowo rozglądać się za Afulą. Nigdzie jej jednak nie zobaczyłem. Poszedłem w razie czego do informacji i zapytałem o autokary z Polski. Pani powiedziała mi o dwóch liniach przyjeżdżających z naszego kraju, ale nie kojarzyłem nazwy żadnej z nich. Poprosiłem o pokazanie mi tras tych autokarów. Okazało się, że żaden z nich nie przejeżdża przez Olsztyn. Lekko mnie to zdenerwowało i zapytałem, o co tu chodzi. Pani z informacji zasugerowała mi, że może tenże autobus przyjeżdża na Victoria Green Line. Wnerwiło mnie to dodatkowo, ale poszedłem szukać wymienionego miejsca. Było to około dwieście metrów od punktu, w którym właśnie się znajdowałem. W tamtejszej informacji poproszono mnie o nazwę linii autokarowej, której niestety nie pamiętałem. W związku z tym powiedzieli mi, że nie mogą mi pomóc. Podali mi tylko godzinę przyjazdu najbliższego autokaru z Polski. Poczekałem na niego, ale nie przyjechał on z Olsztyna. Popędziłem więc z powrotem na Victorię i tam śledziłem pojazdy przyjeżdżające na stację. Przyjechały dwa autokary, ale jeden był z Czech, a drugi z Niemiec. Niczego więc tu nie wskórałem. Wróciłem na Green Line. Tam znowu poczekałem chwilę na Asię, ale nie nadjeżdżała. Po kilku minutach pobiegłem znowu na Victorię. Po chwili zauważyłem dwa autokary Orbisu zajeżdżające w miejsce przyjazdów. Wtedy przypomniałem sobie, że Asia wspominała o Orbisie właśnie. I rzeczywiście z jednego z nich wysiadła Asia. Nie zdawała sobie sprawy z moich rozterek. Mój sms w ogóle do niej nie dotarł. Okazało się, że nie można się połączyć z jej telefonem. Zabraliśmy jej walizki i plecak i poszliśmy na metro. Bez problemów dotarliśmy do Epping. Tu za kilka minut podjechał autobus do Harlow. Wsiedliśmy do niego i kupiłem u kierowcy bilety. Zapytałem, czy zatrzymuje się na Southern Way. Kierowca nie załapał o co chodzi i powiedział, że zatrzymuje się w centrum. W końcu zrozumiałem, że nie przejeżdża koło naszego domu. Jednocześnie zauważyłem z tyłu autobus linii 501, którym wcześniej przyjechałem do Epping. Chciałem się przesiąść, kierowca jednak stwierdził, że nie może anulować naszych biletów. Wtedy powiedziałem do Asi, że wsiedliśmy do niewłaściwego autobusu. Na to kierowca zapytał po polsku: a gdzie chcesz jechać? Był to już drugi polski kierowca, którego spotkałem w ciągu kilku dni. W końcu postanowił, że rozwiezie ludzi po Harlow, a potem podrzuci nas pod dom. Tak też uczynił i nareszcie byliśmy na miejscu. Ja zaraz położyłem się spać, bo wieczorem musiałem iść do pracy. Było trochę przygód, ale najważniejsze, że w końcu byliśmy razem.

Brak komentarzy: