Miałem wolne, więc siedziałem do białego rana przy komputerze. Po trzeciej przestał nagle działać internet. Powalczyłem trochę, ale nic nie zdziałałem. Położyłem się więc spać, ale nie mogłem zasnąć. W końcu wstałem i włączyłem komputer. Internet ciągle nie działał mimo, że miałem połączenie radiowe. Pomęczyłem się do siódmej. Ciągle nie udawało mi się połączyć ani ze stronami www, ani z serwerem mojej strony internetowej. Nie działał żaden program wymagający połączenia z siecią. Położyłem się zniechęcony z myślą, że znowu będę musiał formatować dysk.
Wstałem około trzynastej. Zjadłem i chciałem iść do Michała po Windowsa, ale postanowiłem jeszcze raz spróbować połączyć się z internetem. Udało się bez problemów. Nie mam pojęcia co się stało wcześniej. Ale system wolę i tak mieć na płycie. Że też nie zabrałem go ze sobą z Polski. Asia przyjedzie za niecałe 3 tygodnie, to przywiezie mi moje płyty z oprogramowaniem. Już kupiła bilet na autokar i będzie w Londynie 26 czerwca koło południa. Oczywiście przyjadę po nią i po bagaże, których zapewne będzie nielicha masa.
Postanowiłem opracować trasę do Hatfield, gdzie za tydzień mam się stawić na rozmowę w sprawie numeru ubezpieczenia NIN. Zdecydowałem, że pojadę na rowerze. Do przejechania jest 30 kilometrów w jedną stronę. Prowadzi tam trasa szybkiego ruchu A414. Jest przy niej wydzielone pobocze i jechało mi się bardzo dobrze. Dojechałem do leżącego w połowie drogi Hertford. Tam odpocząłem chwilę przy starym normańskim zamku z XII wieku. Znajduje się on w samym centrum miasteczka i otoczony jest równie starym murem obronnym. Żałowałem, że wziąłem aparatu. Przy murach znajduje się zadbany park z tablicą opisującą historię budowli. Kiedy będę za tydzień wracał z podróży do Hatfield, na pewno tam zajadę odpocząć i zrobić parę zdjęć.
Po powrocie do domu dowiedziałem się, że Anka wzięła dzisiaj dodatkowy dzień (a raczej noc) pracy. Taka bojowa. Ja wolę jednak wolne. Pieniądze nie uciekną, a życie ucieka każdego dnia.
Zapoznałem się także dokładnie z inwentaryzacją naszego domu, którą dostaliśmy na piśmie od Steve'a z Future Let. Możemy nanieść swoje uwagi co do stanu domu i jego wyposażenia. Właśnie to zrobiłem i mam nadzieję, że przy wyprowadzaniu się stąd nikt nie będzie nam robił problemów z odzyskaniem kaucji w całości.
czwartek, 7 czerwca 2007
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz