wtorek, 27 listopada 2007

Pada śnieg, niestety

Wczoraj byłem na koszykówce na hali OSW na Bydgoskiej. Po powrocie dopadł mnie straszliwy ból brzucha. Miałem już coś podobnego półtora roku temu. Była więc to zapewne kolejna tzw. grypa żołądkowa. Spędziłem w łazience trochę czasu w nocy. Na szczęście jest już lepiej.
Za oknem śnieg pada w najlepsze. Jest go coraz więcej. Bardzo mi się to nie podoba. Jutro być może będę grał w tenisa w Kortowie, więc dojazd tam będzie nieciekawy. A jeszcze muszę naciągnąć rakietę, gdyż pękł mi naciąg podczas piątkowej gry z Bartkiem. Niestety, podczas mojej nieobecności w Polsce Asia i Igor robili porządki w piwnicy. Skutek tego jest taki, że brakuje pewnej części, bez której naciągnięcie rakiety na mojej maszynie własnej roboty jest niemożliwe. Muszę zrobić tę część od nowa, ale nie mam za bardzo z czego. Trzeba będzie trochę pogłówkować.
Dzisiaj miał przyjść Tomaszczuk na trening siłowy, ale jest na zwolnieniu lekarskim. Ja w związku z nocnymi przeżyciami też sobie dzisiaj odpuszczę.
Asia usilnie namawia mnie do zakupu samochodu. Chyba jej ulegnę i pomyślę o czterech kółkach na wiosnę.

Brak komentarzy: