Po śniadaniu poszliśmy na pobliski cmentarz Rakowicki. Odwiedziliśmy groby znanych osób: Marka Grechuty, Piotra Skrzyneckiego, Tadeusza Kantora. Kobiety poszły na rozpoczynającą się właśnie w cmentarnym kościele mszę, a ja udałem się do domu.
Gdy byliśmy znowu w komplecie zdecydowaliśmy, że dzisiaj nie robimy obiadu. Mieliśmy spożyć go na działce w formie kiełbasy z grilla i piwa. Ruszyliśmy zatem całą zgrają na działkę Marka i Reni. Znajduje się ona pięć minut drogi od ich domu. Asia z Renią i dzieciakami została na działce, a ja z mamą poszliśmy po zakupy. Zaopatrzeni w kiełbasę, piwo, brykiet i podpałkę do grilla w płynie szybko dołączyliśmy do reszty. Grill był nieco zawilgocony i niezbyt czysty, więc na początek dokładnie go oczyściłem i wystawiłem na słońce do wyschnięcia. Potem wziąłem się za rozniecanie na nim ognia. Nie mam w tym wielkiej wprawy, ale po dłuższym czasie wszystko zaczęło działać jak należy.
Szybko się okazało, że piwa jest za mało. Znowu poszedłem po uzupełnienie zaopatrzenia z mamą. Spędziliśmy na działce ładnych kilka godzin. Do domu wróciliśmy po siódmej. Zasiedliśmy do kolacji. Niebawem też wrócili z gór Marek i Darek. Mieli ze sobą wino, a stół był pełen strawy, więc nikt nie mógł narzekać. Chłopaki poopowiadali o trudach wspinaczki górskiej, a ja z Asią o pokonanych przez nas trasach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz